Studio Slitherine znane jest wszystkim z tworzenia wyjątkowych gier strategicznych jak np. opisywane w zeszłym roku prze zemnie Frontline: Road to Moscowlub Commander the Great War.Tym razem postanowili pójść dalej i uraczyli nas pozycją traktującą o walkach toczących się w Wietnamie w 1965 roku.
W Vietnam…’65 dowodzimy amerykańskimi jednostkami w systemie turowym.
Nasze priorytetowe zadania to:
– wydawanie rozkazów na polu walki w taki sposób by zamiast otwartej wymiany ognia przeciwdziałać poczynaniom wroga, naszym głównym celem jest życie i bezpieczeństwo mieszkańców wiosek, położonych w rejonie działań wojennych.
– dbanie o to by utrzymać poparcie społeczne w naszym rodzinnym kraju czyli Ameryce ukazując, że działanie jakie tam podejmujemy są słuszne;
Takie podejście miało jeszcze bardziej oddać realizm działań wojennych. Zostało wymyślone przez Johana Nagela twórcy „serc i umysłów” to ono warunkuje nasze zwycięstwo poprzez uzyskanie przychylności lokalnej społeczności a także uchronieniem jej od poddania się wpływom Viet Congu.
Do naszej dyspozycji twórcy gry oddali szereg autentycznych jednostek tamtej dekady.Należy pamiętać o tym, że jak w prawdziwym życiu musimy dbać o dostawy prowiantu, amunicji oraz paliwa dla naszej armii inaczej zostaną “uziemione”. Jeżeli zabraknie prowiantu bądź paliwa nasze jednostki przestaną istnieć a my prócz tego, że stracimy jednostkę to pozbędziemy się również funduszy i zmniejszy się poparcie dla naszej akcji.
Co istotne na nasze działania mamy 45 tur – wydaje się dużo ale z każdym posunięciem okazuje się że tak nie jest.
Prócz rekrutacji nowych jednostek mamy również możliwość budowania infrastruktury dla tamtejszej ludności. Stworzymy drogi oraz co istotne nową bazę. Warto przemyśleć w którym miejscu ją postawić by służyła jako dodatkowe centrum gdzie nasze helikoptery lub jednostki czy to zmechanizowane bądź piechoty zregenerują zapasy.
W zależności od tego jak sobie poradzimy w danej misji taki uzyskamy medal. Muszę przyznać jest to ciekawe podejście, mamy mundur oraz skrzynie na medale. Przypatrując mu się dokładnie zobaczymy nawet naszywkę z naszym nickiem jaki wybraliśmy sobie na początku.
Warto zaznajomić się z tutorialem dostępnym z poziomu gry oraz plikiem pomocy online by lepiej zrozumieć mechanikę gry.
Muzyka potrafi zaskoczyć pozytywnie tworzy klimat jakbyśmy byli rzeczywiście w dżungli słyszymy przeróżne dźwięki odpowiednie do miejsca w którym jesteśmy. Odgłosy wystrzałów też starają się przypominać autentyczne. Ich intensywność zależna jest od tego jak blisko jesteśmy wydarzeń, jeżeli maksymalnie przybliżymy lepiej będą słyszalne.
Grafika jest czytelna i prosta, na maksymalnym zbliżeniu jednostki wyglądają dobrze, np. podczas przemieszczania się helikoptera ciągnie się za nim czarna smuga.
Podsumowując w większości gier czy to turowych, RTS czy RPG mamy do czynienia z tą samą mapą działań a w Vietnam…’65 istnieje element losowy dzięki takiemu zabiegowi nie sposób przewidzieć gdzie będzie przeciwnik a każda partia staje się istnym wyzwaniem.
Podczas starć nasze jednostki doznają obrażeń, a z każdym zwycięstwem uzyskują wyższy stopień wojskowy dzięki czemu lepiej walczą. Prócz tego znaczenie ma też czy my zaskoczymy przeciwnika, czy może on nas oraz czy akcja dzieje się na otwartej przestrzeni a może w dżungli. Nasze szansę na pokonanie przeciwnika przedstawia procentowa statystyka w momencie kiedy jednostce w pobliżu każmy uderzyć na wroga.
Są to smaczki nadające grze bardziej realnego charakteru i pozwalają częściej do niej wracać.
Wewnątrz nie znajdziemy mikropłatności a do działania wymagany jest iPad z minimum iOS 6 na pokładzie.
[asa_item id=”948617749″ more_info_text=”open in App Store…”]